Załamała ręce pod szalem.
"Tak pobladłaś, co z tobą, miła?"
- To dlatego, że cierpkim żalem
I goryczą go dziś napoiłam.
Wyszedł chwiejąc się... Jak zapomnieć?
Twarz ściągnięta bólem, złamany...
Bez poręczy zbiegłam nieprzytomnie
I pobiegłam za nim do bramy.
Zadyszana krzyknęłam: "To żarty!"
Żarty wszystko! Umrę - zostań przy mnie!"
On spokojnie, z uśmiechem pogardy
Odpowiedział: "Nie stój na zimnie".
8 stycznia 1911
Kijów