15 maja 1951 r.w Paryżu Czesław Miłosz, wtedy attaché kulturalny w polskiej ambasadzie, ogłosił publicznie, że zrywa współpracę z władzami komunistycznymi i zostaje na emigracji. Majowy numer paryskiej "Kultury" publikuje to oświadczenie, a ja polecam jego lekturę - ciekawą, odmalowującą obraz czasu panowania "jedynie słusznego systemu" i ... sposobów radzenia sobie z nim ludzi pióra. Jest o tyle ciekawa, że można głębiej zrozumieć postawy ludzi tworzących kulturę: niezależną i oficjalną. Nie to jednak jest najistotniejsze. Co zatem, skoro "Pozycja społeczna pisarza w krajach demokracji ludowej jest bardzo dobra. Pisarze w krajach Zachodu nie mogą mieć pojęcia o opiece jaką zapewniają ich kolegom państwa rządzone według zasad leninizmu-stalinizmu".
Nic mądrzejszego pod słońcem nie da się wymyśleć, tylko odwieczne pragnienia wolności słowa. Można być docenianym, mieć posadę i pieniądze, ale jeśli nie można swobodnie się realizować twórczo, tylko pod dyktando wierchuszki, człowiek jest w stanie zostawić wszystkie "dobrodziejstwa" i wybrać wolność, choć ona wcale nie jawi się w jasnych kolorach. Szkoda tylko, że tak niewielu było na to stać, bo inaczej wyglądałaby wtedy nasza kultura.
https://radioistebna.pl/kultura-test/literatura/informator/item/1212-czeslaw-milosz-nie#sigProId0c8b89685a