To, co dla wielu oznaczało klęskę, dla niego było okazją odciśnięcia swojego śladu w świecie nauki - prowadził badania etnograficzne, które po latach pozwoliły Ajnom odbudować swoją kulturę.
„Leczyłem ich, szczepiłem ospę. Uczyłem ich czytać i pisać, gdyż szkół dla krajowców nie ma. Byłem ich tłumaczem i orędownikiem wobec władzy, a sam nauczyłem się mówić ich językiem, a raczej trzema językami. Zaufanie ich pozyskałem całkowicie i zostałem przyjęty na członka jednego rodu”.
Powrót z zesłania nie oznaczał powrotu do spokojnego życia - nie potrafił znaleźć pracy, choć był już uznanym na całym świecie etnografem, a w Japonii słynął jako pionier badań nad autochtonicznym ludem z Sachalinu, Wysp Kurylskich i Hokkaido – Ajnami. Cóż z tego, skoro formalnie nie ukończył żadnej uczelni i w kręgch uniwersyteckich był tylko człowiekiem o średnim wykształceniu.
„W kraju formułki są ważniejsze od istoty rzeczy. Dla uczącego się jestem za stary, dla uczonego brak mi stopni naukowych. A jednak jestem jednym i drugim obecnie. Czuję się Polakiem, za granicą jestem nawet podziwianym Polakiem, a dla swoich jestem zupełnie niepotrzebną rzeczą, najwyżej żebrakiem, który kęsek chleba może wyprosić!”.
Bardzo ciekawa postać i całkowicie w cieniu brata. Po zsyłce nie mieszał się do polityki i nie potrafił się odnaleźć w życiu, co doprowadziło go do samobójczej śmierci w wodach Sekwany - na pół roku przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości.
Tym bardziej warto poczytać o tym niezwykłym człowieku, choćby tutaj: https://magazynterazpolska.pl/pl/a/bronislaw-pilsudski-slad-sachalinski-i-zakopianski
Możecie też pobrać plik pdf: tutaj
A my ciagle niczego się nie nauczyliśmy - wyżej stawiamy tych, którzy dużo i niepotrzebnie mówią, a tracimy cichych i wartościowych - sorry, taki mamy kraj.
Zdjęcia zrobiłem przed Muzeum w Żorach.
Czasem warto zboczyć z utartych szlaków, zobaczyć coś innego i przez chwilę pomyśleć...