sensorycznie
w oszczędnych kroplach
przyjmuję kolejną dawkę
powolna trochę leniwa pieszczota
smakujesz truskawką
nasączoną szampanem
pachniesz poszukiwaniem piękna
tego jedynego
co bez dyskusji poi oczy
a potem łza w piruecie
wzruszenie rzeźbi na policzku
słyszę co niesłyszalne
wycinam siebie z gwaru pobudzonych
jak gwiazdę z kolorowego papieru
z nadzieją że uleczysz matowość
utkasz pajęczynę z dotyku gam
bym mogła się owinąć
i przetrwać jak w kokonie
do następnego razu
kiedy motyla ze mnie uczynisz
(K.K 2018)
Komentuj