
Droga do zachwytu prowadzi w dwóch różnych kierunkach: albo w stronę czegoś nowego (Serengeti, Patagonia czy Valles Marineris), albo w stronę czegoś znanego, na co próbujemy spojrzeć z innej perspektywy (do kuchni czy na łąkę za domem).
Czemu ciężarnym Islandkom zawiązywano oczy? Co znajduje się w zestawie, który każdy Islandczyk przyniesie na przyjęcie? W jaki sposób kobiety na Islandii walczyły o emancypację? Czym pachną islandzkie łąki, a jaka woń unosiła się za bogatymi mieszkańcami tej wyspy w XVI wieku? I wreszcie, jakiego koloru jest Islandia – białego, zielonego, a może… fioletowego?
Znowu trafiła mi się książka wydawnictwa Czarne i muszę przyznać, że był to znowu szczęśliwy traf. Książka bardzo ciekawa, tym bardziej, że na czasie. Wydana w 2016, wstrzeliła się świetnie w sytuację, o której niedawno głośno było w mediach – Sławomir Kowalski, polski konsul w Norwegii (wspomniany zresztą w książce) w połowie lutego został uznany za persona non grata w związku z napięciami , jakie pojawiły się na linii Polacy – Barnevernet.
Każdy miłośnik fantastyki czy fantasy zetknął się zapewne z pojęciem alternatywnych wymiarów, równoległych światów, magicznych czy naukowych bram, pozwalających na przenoszenie się między „tu” i „tam”.