To nie żaden photoshopowy fotomontaż ani też bujda na resorach, to prawdziwe gołębie przysposobione do robienia lotniczych zdjęć szpiegowskich!
O jaką ja miałam przeprawę z tą książką, sto razy się poddawałam, i tyle samo razy autor jedną frazą potrafił mnie zanęcić.
Będziemy się leczyli na jesień,
Na październik, listopad i grudzień,
Na wieczory i noce śród nagłych
Zalęknionych, surowych przebudzeń.
Będziemy przysięgali na ptaki
I zasiane wiatrami byliny,
Że na przyszłą wiosnę na pewno
Odkwitniemy i powrócimy.
I będziemy siadali przy stole
Z wiernym psem, co wyciągnie się w nogach,
Zatopieni codziennie w gazetach.
Depeszach i nekrologach.
Odłożymy skąpe radości
Na czarną godzinę, na czarny ostatek,
Jak wrzosy liliowe pod fotografią
Umarłych braci i matek.
I nikt nie zliczy tych lat i czekania
Na przyszłość, co kiedyś przecież nadpłynie:
Odnotują nas Parki pokątne,
Głupie szwaczki, kredą w kominie.
I tylko ktoś, kto w mocy nadludzkiej
Ziemskie niedole na wieczność pozmienia,
Może to wszystko przecierpi i skruszy
Nadludzkim sercem z kamienia.
____
Kazimierz Wierzyński, Serce z kamienia, 1954
Alfons Mucha, Przeznaczenie, 1920
Nikt wiecej już takich zdjęć nie zrobi - Arecibo zniszczony.
Wybory prezydenckie 2020 w USA mamy powoli za sobą, my jedna pozostajemy przy 4 listopada, tyle tylko, że my cofamy się aż do roku 1924
To jest książka...nieoczywista. I wzbudza przeróżne emocje.
Początek otulił mnie, był plastrem na moje udręczone serce, nie wężowe, a szkoda, bo jak się okazuje, daje pewne możliwości. Moje raczej żmijowate, taka dygresja.
Aż dziwne, że w takiej właściwie małej książeczce, skromnej, udało się zmieścić tak wiele. Kapitalnie autorka podeszła do tematu. O owych laleczkach, czyli w większości Europejkach, które korespondują, pomagają czy też wychodzą za mąż za skazańców z cel śmierci w amerykańskim Teksasie jest w gruncie rzeczy niewiele. Ale stało się to świetnym przyczynkiem do przedstawienia problematyki ludzi oczekujących na wyrok śmierci.
Wydaje się, że dla przestępców nie ma rzeczy niemożliwych. Bo jak nazwać to, że na podstawie dźwięku klucza wkładanego do zamka, potrafią go skopiować, wydrukować na drukarce 3D i bez problemu otworzyć Twoje drzwi. Cały "patent" polega prześledzeniu czasu przesuwania między kluczem a dziurką od klucza i na tej podstawie są w stanie odtworzyć kształt oraz wielkość klucza.
Na razie zrobili to naukowcy z National Univerisity of Singapore (NUS)
Wbrew temu, co w dzisiejszym świecie się liczy - szybkość, sukces, rozpoznawalność, nazwisko - powstaje projekt, który ujrzy światło dzienne dopiero w 2114 roku!